Ja też jestem z nauczycielami, ale to nie są święte krowy, 15% podwyżki na start wystarczy. Czy ktoś, oprócz opozycji, chciałby, aby ruszyła lawina roszczeń, gdyby dostali 30 ?

Smutne to, ale za takie pieniądze pracuje przynajmniej połowa Polaków, w tym sporo (dobre kilka milionów) na własnej działalności wiąże koniec z końcem. Oni nie mogą zastrajkować, bo zaraz im wejdzie komornik. Oni mają wakacje od ruskiego dzwonu, często pracują po weekendach. Po nocach śnią im się nieuczciwi kontrahenci itd. O nich się nie mówi, choć to właśnie oni napędzają tą gospodarkę. Apeluję do nauczycieli, aby spojrzeli dalej niż na własny nos, wzięli to co dają i zaprotestowali za rok gdy będzie trzeba. Są już zaprawieni w boju.

Często słyszę głosy, że na wolnym rynku nauczyciele zarabialiby więcej. Rynek daje pracownikowi tyle ile musi. Jeżeli mamy niskie bezrobocie i rynek pracownika – trzeba płacić więcej. I na odwrót. Co prawda dzisiaj mamy rynek pracownika, ale nie wiadomo ile to potrwa, a podwyżek raz danych nie będzie można tak łatwo cofnąć, chyba, że poprzez redukcję zatrudnienia pensje pozostaną bez zmian. I wtedy dopiero zacznie się młyn. I znowu – czy ktoś by pragnął takiego rozwoju sytuacji ?

Nie popieram tego protestu, ale też chyba dorzucę parę złotych w podzięce za nie zablokowane egzaminy. Bo przecież mogło to potoczyć się inaczej. Czekam do środy. Pisanie o nauczycielach w kontekście kompetencji woźnych (bo tacy będą tylko uczyć w tych fatalnych warunkach 18h/t + 100 dni płatnego urlopu – oczywiście to tylko skrót myślowy) to czysta demagogia zarezerwowana dla najbardziej rasowych polityków. Trudno o tym dyskutować, choć ponoć rozmawiać zawsze warto. Reakcja na ten bezpardonowy szantaż (strajk w czasie egzaminów) musiała być szybka. Co do odpływu nauczycieli przedmiotów ścisłych — nie demonizowałbym. Obecnie mamy rynek pracownika i te powiedzmy 300 zł więcej w żaden sposób nie wpłynie na decyzję o pozostaniu w szkole – szczególnie jeśli mowa o najwartościowszych nauczycielach — tych z powołaniem. A o ilość przecież nie chodzi — wszakże dzieci więcej się póki co nie rodzi. Dość tych okrągłych słówek ! Tu nie idzie o parę procent więcej podwyżki, tylko o parę procent więcej przy urnach. Drapieżniki polityczne poczuły już padlinę. Przecież wczoraj się nie urodziliśmy ….

Pociągnąłbym ten temat dalej, ale od zaraz będę urobiony po pachy boć nie jestem nauczycielem, który może sobie strajkować w nieskończoność bez większego powodu. Chętnie wrócę do tego tematu choćby jutro. Mam tylko jeden warunek – koniec okupacji placówek szkolnych, koniec brania uczniów jako zakładników. To kosztuje bardzo dużo i nie mam bynajmniej na myśli tylko pieniędzy.

Bartłomiej Nowowiejski
od 1995 roku mieszkaniec Galowic, programista, muzyk, otwieracz horyzontów

tel. 501042431 (odbieram tylko komórkowe niezastrzeżone)

e: zawszeeleepiej@gmail.com

A co Państwo na taki punt widzenia? Zapraszamy do dyskusji.