Budżet, którego nie było…a jednak wszyscy funkcjonują

Jak co roku z końcem sierpnia Rada Gminy otrzymała półroczne sprawozdanie z wykonania budżetu- obszerny dokument z wieloma tabelami i wskaźnikami informujący o stanie naszych finansów publicznych po pierwszym półroczu. Dla większości z nas mało interesujący, nawet nudny. Jednakże opowiem w skrócie co można w nim znaleźć.

Przychody

Z pierwszej części dokumentu dowiemy się jak kształtowały się przychody. Największymi pozycjami tutaj są oczywiście przychody podatkowe czyli pieniądze od mieszkańców, przedsiębiorców, rolników-wszystkich podatników wyniosły ledwo 49% sumy planowanych przychodów (czyli prawie 11 mln zł na I pólrocze; 22 mln rocznie). Czyli praktycznie niby w porządku.  Choć w sierpniu podczas uchwalania zmian do budżetu, jeszcze przed przedstawieniem sprawozdania, skarbnik zwiększał prognozę przychodów w tym dziale, tłumacząc to właśnie wyższymi niż zakładano wpływami z podatków. Ale skoro radni nie widzieli liczb, to i pytań nie zadawali choć żadna różnica. Starania skarbnika nie mają znaczenia bo radni czy wiedzą czy nie wiedzą i tak pytań nie zadają. A myślę, że niepełne wykonanie przychodów jest najprostszą metodą na wykreślenie niektórych planowanych inwestycji- najlepiej tych niewygodnych (ku radości Wójta).

Reszta wpływów do budżetu to dotacje celowe- środki zewnętrzne, które należy bezwzględnie przekazać mieszkańcom w formie świadczeń. I tak np(wymieniamy te największe): dział Rodzina-to 8 mln rocznie a w tym stanowią środki na wypłatę świadczeń w ramach „500+” w kwocie ponad 6 mln zł (wykonanie na I półrocze to prawie 3,5 mln zł); subwencja oświatowa(dotacje z MEN na funkcjonowanie oświaty) to prawie 8 mln zł rocznie – wykonanie po I półroczu n  to prawie 4,8 mln zł. Budżet zakłada też wpływ dotacji w kwocie 2,354 mln na budowę kanalizacji ale już dziś wiemy, że tej kanalizacji w tym roku nie będzie a więc i tych pieniędzy nie będzie, bo pierwszy złożony wniosek na otrzymanie tej dotacji odpadł w przedbiegach a na rozstrzygnięcie drugiego konkursu jeszcze trzeba poczekać.

Zeszłoroczny boom nad tym jak to nasz budżet jak wzrósł można między bajki włożyć, bo to „500+” podbiło pulę a nasz realny budżet wynosiłby tylko 38 mln a nie 44 mln.

I propaganda sukcesu, mówiąca o tym jak to nasz dług zmalał to fikcja (liczony oczywiście jako procent całkowitej kwoty budżetu),a rzeczywistość już taka zachwycająca by nie była.

Wydatki

W kolejnej części sprawozdania dowiemy się z kolei na co pieniądze zostały wydane. O ile nie będziemy rozwodzić się nad wydatkami socjalnymi i administracyjnymi, które są bo być muszą, i nie są od nas zależne ,  napiszemy o inwestycjach. Pierwsza połowa roku nie była po myśli Wójta, głównie z powodu twardego stanowiska  Rady Gminy w sprawie planowanych zadań inwestycyjnych (bardziej po myśli RG niż Wójta). Ale po kolei. Jak czytamy w sprawozdaniu wydatkowanie w zakresie dróg powiatowych jest zaplanowane na drugą połowę roku. Wiemy, że wynika to z nierozstrzygniętego na tamten czas przetargu na drogę  i chodnik w Wilczkowie, której koszty wykonania zaskoczyły nawet Powiat. Jeśli chodzi o drogi gminne większość zrealizowanych wydatków dotyczy remontów, i tak zwanych ‘pozostałych’ wydatków. Łącznie wydano tutaj ponad 270 tysięcy, czyli prawie całą dostępną (roczną) na te cele kwotę. Zresztą wspominał o tym Wójt, oskarżając swego czasu Radę o obcięcie limitu kosztów na remonty dróg, które ta przeznaczyła na inwestycje. Ale nie wspominał, że wśród tych inwestycji znalazły się nowe chodniki w Krajkowie i Rzeplinie, oraz opłacone faktury zeszłoroczne. Co prawda, być może, księgowanie tych wydatków nie jest zgodne z prawem, ale kontrola z RIO dopiero po wyborach- więc szybko będzie zapomniane, a może Radni tym razem nie poproszą RIO o protokół pokontrolny bo ten co mieli dostać jakoś się zapodział. Ponadto wydatki na inwestycje drogowe kształtowały się w kwocie ponad 300 tyś zł (w tym drogi w Wilczkowie, Starym Śleszowie, Krajkowie). Jeśli chodzi o inne inwestycje, to ze sprawozdania dowiemy się m.in., że wydano 65 tyś zł na dokumentację dotyczącą kanalizacji(której nie będzie bo pierwszy wniosek był źle napisany i odpadł w przedbiegach a więc gmina straciła kilka milionów zł), niecałe 17 tyś na projekty oświetlenia, oraz niecałe 0,5 mln na budowę szatni i meble do szatni w Żórawinie, oraz trybuny w Starym Śleszowie, a także to, że Wójt dofinansował remont kościoła w Jaksonowie na kwotę 20 tyś zł.

Także, wbrew szerzonej opinii budżet w pierwszej połowie roku funkcjonował całkiem dobrze.

Choć Radni tzw. „Dobrej Rady”, szerzą opinię, iż inwestycje były zablokowane i ruszyły dopiero we wrześniu po ponownym przejęciu władzy. Radna Osińska na jednej z komisji stwierdziła, iż rozmawiała z ludźmi i było dużo zapytań dlaczego jest zastój. No cóż, w niektórych dziedzinach rozwoju naszego regionu jest zastój już od kilku lat. Skarbnik gminy podczas tego samego posiedzenia, na pytanie o zarzut Wójta w kwestii nieuchwalenia budżetu, stwierdził, że był on uchwalony w styczniu, ale rozchodzi się tylko o inwestycje. Stwierdził ponadto, że gdyby projekt budżetu przygotowany przez urząd, był  skorygowany racjonalnie przez radę, łatwiej byłoby wykonywać zadania, oraz że wówczas nie byłoby wykonane 26 % wydatków na inwestycje drogowe tylko być może 40%. Jest to ciekawe stwierdzenie, gdyż zerkając na wykonania z pierwszego półrocza za poprzednie lata widzimy, iż wykonania były w 2016 roku faktycznie na poziomie 41%. Ale znowu w 2015 było to niecałe 27%. Ale może to ta kadencja, taka słaba. Choć gdy sprawdzimy rok 2014, wykonanie w pierwszym półroczu było na poziomie 32%, więc również bez szaleństw. Możliwe, iż inwestycji mogłoby być więcej, gdyby Wójt chociaż próbował je realizować, lecz łatwiej mówić, że pieniędzy jest za mało, niż poprosić o ofertę potencjalnego wykonawcę, i przedstawić Radzie realne koszty. Wcześniejsze proponowane zmiany polegające na zebraniu wszystkich wydatków w ramach jednej puli (czyli w formie, gdzie tylko Wójt decyduje co i gdzie powstanie), były odrzucane, co oczywiście było Wójtowi nie w smak.

I TU WNIOSEK MOŻE BYĆ TYLKO JEDEN:

Wójt czekał z propozycjami przesunięć aż do zmiany struktur władzy w Radzie Gminy w sierpniu, co obrazuje jedynie o co tutaj tak naprawdę chodziło.

I na koniec  wydatki w oświacie. 

Od wielu lat niektóre szkoły w gminie nie przeszły gruntownego remontu. Dzisiaj stajemy przed wyzwaniem modernizacji niektórych obiektów, a nawet ich przebudowy i powiększenia. Trochę późno. To, jak będzie się kształtować liczebność uczniów w szkołach w tym roku szkolnym, organ prowadzący, czyli Wójt wykonujący zadania organu prowadzącego, wiedział już w maju, zatwierdzając arkusze organizacyjne. To wtedy powinny zapaść kluczowe decyzje o zakupie modułów kontenerowych, a nie teraz. Zwłaszcza, że już wtedy było wiadomym, że niektóre szkoły będą przepełnione a niektóre będą świecić pustkami.  Takie decyzje wówczas nie zapadły, a  w szkole w Rzeplinie zorganizowano zmianowość.

I tu warto postawić kolejne pytania. Absolwenci, którzy przed laty kończyli tę szkołę, a których sporo mieszka na terenie gminy, twierdzą, że w latach 80 –tych w szkole uczyło się około 130 uczniów i była tylko jedna zmiana. Jak to jest, że teraz jest to niemożliwe?

Czy organ prowadzący sprawdził przed zatwierdzeniem arkusza następujące kwestie:

Pytanie nr 1. Czy szkolne pomieszczenia są wykorzystane w maksymalnym stopniu i tylko na potrzeby uczniów?

Rodzi  się pytanie o zasadność udostępnienia pomieszczenia, choćby małego, dla Powiatowej Poradni Pedagogicznej, która w Rzeplińskiej szkole ma swój gabinet. To jest Poradnia powiatowa, nie gminna. To powiat powinien zadbać o to, aby ten gabinet miał swoją lokalizację, ale  niekoniecznie w szkole, zwłaszcza w szkole przepełnionej, gdzie nie ma warunków na godne funkcjonowanie świetlicy i zwyczajnie brakuje na nią pomieszczenia. Miejsce dla Poradni  Powiatowej to nie jest zadanie dla gminy, ani tym bardziej dla szkoły.  Ale gabinet Poradni jest!  I to dla pacjentów z całego powiatu. Prestiż? Duma? Czy to jest racjonalne? Oceńcie Państwo sami.

Pytanie nr 2: Co z tą rejonizacją? Problem w naszej gminie powszechny. Przepisy oświatowe mówią: najpierw przyjmujemy dzieci z rejonu, potem, jeśli są miejsca, dzieci spoza rejonu. I tak jest we Wrocławiu i w wielu innych szkołach w Polsce. U nas nie. U nas przyjmujemy wszystkie. Nieważne, że organ prowadzący nawet nie jest w stanie dokładnie określić, ile jest wolnych miejsc, np. w Rzeplinie. Bo nie wie.

Wystarczy nasz HURRAOPTYMIZM!

Przyjmujemy wszystkich kandytatów, mieszamy obwody szkół z terenu gminy ( to po co te obwody, skoro nam niepotrzebne?), „przejmujemy” uczniów z innych gminnych  szkół, rejonów, przyjmujemy spoza gminy. Efekt? Jedne szkoły w gminie świecą pustkami, drugie są przepełnione. Gdzie tu logika?

Pytanie nr 3: Co dalej?

W Rzeplinie ma stanąć moduł kontenerowy (wstępna wycena 260 m2 to około 1,2 mln zł). Trzeba mieć nadzieję, że stanie. Ale…jak dotąd nikt się nie pokusił o wyliczenie kosztów jego utrzymania, bo cenę „postawienia” modułu znamy ( niewąska…. Trochę dołożyć i mógłby stanąć budynek murowany). Ogrzewanie, woda, prąd. Ile za to trzeba będzie zapłacić? Czy ktoś to policzył? Pewnie nie, jak zwykle.

Żeby było jasne: redakcja nie jest przeciwna powiększaniu szkoły, ale…ludzie, róbmy to z głową, bo to pieniądze publiczne!