Koniec starego roku i początek nowego czyżby „magiczny czas”? Czas, który zmusza nas do refleksji… Moment, w którym  (trochę z musu) musimy zatrzymać się i pomyśleć.

Bo coś się kończy, coś się zaczyna…

Dajmy szansę swoim postanowieniom

Noworoczne obietnice wydają się naiwne i głupie, ale bywają też skuteczne.

Jak to z nami jest? Czy nie dzielimy się na grupy opisane poniżej :

PIERWSZA nie chce NIC zmieniać w życiu. Może ma poczucie zadowolenia, może strach przed nowym paraliżuje a może po prostu jeszcze nie wytrzeźwiała. Generalnie ich mottem jest” postanowienia noworoczne mam  głęboko w….ciemności ;-)”. Niech się dzieje co chce jutro też jest dzień i jakoś to będzie.

DRUGA uznaje, że owszem zmiany może i by się przydały, ale może nie teraz. Teraz trzeba wyleczyć kaca, wychowywać dzieci, trwać w czymś co nie daję już satysfakcji a NIE ZMIENIAĆ życie. Na to musi przyjść odpowiedni czas!!!! Pytanie tylko- czy przyjdzie?

A TRZECIA ma tam jakieś plany. Mniejsze lub większe, odważne lub mniej odważne, ważne i mniej ważne. I czeka na przełom,impuls by odważnie je wcielić w życie. Często tym przełomem jest koniec starego i początek nowego…

A co ze skutecznością realizacji postanowień?

Czy nie jest tak że ci, którzy złapią  byka za rogi najszybciej osiągają najlepsze rezultaty?

Sukces napędza następny sukces i tak lista celów może stać się coraz krótsza. Im szybciej tym więcej- można powiedzieć.

Czy stawianie jednak sobie celów ma sens? Nie!!! Dlaczego: cel jest do d…, ważny jest zwyczaj.

A wyrobić w sobie ten zwyczaj, tak by nasz mózg go zaadoptował -wymaga już wysiłku i samozaparcia. Mózg przestaje o tym myśleć, traktuje zwyczaj jak odruch bezwarunkowy a nasze ciało zaczyna działać jak automat. I wtedy przychodzi SUKCES i te ma magiczne 15 kilo znika  nawet nie wiemy kiedy.

Innymi słowy. To Twój czas. To Twoja chwila.

Łatwo ją jednak pominąć, odpuścić sobie…a później zapomnieć albo żałować do usranej śmierci niewykorzystanej szansy. Chyba, że ta szansa nie jest warta zachodu.