Ostoja żórawińskiej oświaty? Koniec wakacji. Przed nami nowy rok szkolny….

Dzieci i młodzież będą się uczyć w nowym zreformowanym systemie.

Czy nasza gmina poradziła sobie z reformą, to dopiero czas pokaże.

Nad reformą dyskutowano na forum Rady Gminy już od zeszłego roku. Podczas tej dyskusji przewinął się pewien dodatkowy wątek. O czym piszę poniżej, aby zwiększać świadomość tego, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami urzędu.

Wracając do opublikowanego w sierpniu pisma Pana Wójta skierowanego do Wojewody Dolnośląskiego gdzie znajdujemy:

W tym roku przeprowadzono reformę w oświacie, Pani Minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska stawia Żórawinę za wzór, ponieważ w przeciągu ostatnich kilkunastu lat, ani ostatnio nie zlikwidowano żadnej szkoły, a reforma została przeprowadzona prawidłowo (bez protestów, ani pretensji nauczycieli, rodziców, mieszkańców).


Reforma

Sama reforma oświaty nie była wprowadzona w przyjemnej atmosferze, co odczuła zwłaszcza Pani Dyrektor Gimnazjum w Żórawinie. Między innymi przez publiczne ataki Wójta i jego pracowników wobec niej, publiczne negowanie osiągnięć Gimnazjum (choć te posiada liczne sukcesy, zarówno w dziedzinie dydaktyki jak i wychowywania młodzieży), czy ocenianie pracy Gimnazjum jedynie poprzez pryzmat promowania się tej szkoły podczas gminnych festynów. Taka ocena jest dla nauczycieli Gimnazjum wielce krzywdząca. 

Gimnazjum w Żórawinie realizuje wiele ważnych zadań, w tym kładzie bardzo duży nacisk na wychowanie patriotyczne młodzieży. Uczniowie tej szkoły każdego roku wyjeżdżają z nauczycielami podczas wakacji porządkować kresowe cmentarze. Pielęgnują pamięć o Żołnierzach Wyklętych. Z powodzeniem biorą udział w olimpiadach i w konkursach.


Kolejna sprawą jest przystosowanie obecnych obiektów dla potrzeb wszystkich uczniów po reformie. O ile Szkoła Podstawowa w Żórawinie jest zabezpieczona dzięki przejęciu budynku po Gimnazjum oraz bliskości hali sportowej, o tyle stan przygotowania pozostałych szkół jest dyskusyjny.

Czy brak odpowiedniego wyposażenia obecnych placówek w zaplecze sportowe, przystosowania sal lekcyjnych do zajęć w klasach V-VIII może wpływać na jakość edukacji? To również dopiero czas pokaże. Pewnie kadra szkół przy wsparciu rodziców lepiej lub gorzej będzie sobie jakoś radzić, wszyscy są już przyzwyczajeni do łatania dziur własnym sumptem.

„Nie zlikwidowano żadnej szkoły” 

Co rusz tu i ówdzie, w promocyjnych artykułach, czy wywiadach Wójt Gminy Żórawina prezentuje siebie, jako obrońcę małych szkół i wychwala swoją postawę wobec ich ciągłego utrzymywania. A jak to wygląda na posiedzeniach Komisji Oświaty?

Na początek cofnijmy się w czasie, do roku 2011. Podczas grudniowego posiedzenia Komisji Oświaty, Wójt próbuje namówić Radnych do likwidacji dwóch szkół, w Węgrach i w Rzeplinie. Gdy spojrzymy do protokołu z tego posiedzenia znajdziemy takie stwierdzenie Pana Wójta, iż „jest błędem, kiedy ta gmina miała kryzys, wtedy nie podjęto decyzji ostrych, nie zlikwidowano 2 czy 3 szkoły”, oraz że „według stanowiska Wójta, dwie szkoły są do likwidacji – Węgry i Rzeplin na dzień dzisiejszy i rozbudowa szkoły w Żórawinie”. Równolegle w okolicznych miejscowościach przez Wójta i jego pracowników były rozpowszechniane pogłoski o rzeczywistej likwidacji tych szkół. To zaowocowało niezapisywaniem przez rodziców swoich dzieci do szkół „zagrożonych” likwidacją.

Tyle historia, a jak wyglądało to podczas prac nad reformą oświaty? 

Od początku kadencji wiadomo było, iż jest to gorący kartofel przerzucany z Urzędu Gminy na Radę Gminy. Podczas zeszłorocznego posiedzenia komisji oświaty w dniu 28 lipca Pan Wójt stwierdził, „że w Węgrach jest 53 dzieci. A potencjał nauczycieli jak w szkole w Wilczkowie.” Pani Radna Babij stwierdziła, iż „to jedyna okazja, aby uporządkować sprawy oświaty”, do czego Wójt odniósł się następująco: „od 10 lat rozmawialiśmy o likwidacji szkół, i jest to moment, aby wypracować stanowisko.” Jednakże Rada Gminy nie wypracowała stanowiska. Wobec czego temat powrócił ponownie w styczniu tego roku. Po burzliwym uchwalaniu budżetu przez Radę Gminy, zebrała się Komisja Oświaty. Podczas tego posiedzenia Wójt poinformował Radnych, że „jest decyzja Państwowego Inspektora Sanitarnego, że szkoła w Węgrach nie spełnia wymagań i może być zamknięta do końca roku, trzeba się zastanowić, czy nie połączyć jej z Polakowicami, ponieważ są to duże koszty” i dalej „ Zgodnie z zaleceniem kuratorium, nie wolno zlikwidować szkół, które mają więcej niż 80 dzieci. U nas są na granicy Polakowice i nie spełniają Węgry. Wójt prosi Komisję o wypracowanie stanowiska, do 15 lutego. (…) Wójt mówi, że dopłacamy do tego pół miliona co rok, do Polakowic dużo mniej” a za chwilę Pani sekretarz stwierdziła: „posyłanie dzieci do tej szkoły jest ‘za karę’, nie jest dobrze uczyć w klasie 5 osobowej”.

Jednakże i tutaj Komisja Oświaty nie wypracowała oficjalnego stanowiska.

Ten dualizm w działaniach Pana Wójta, który z jednej strony nieudolnie próbuje likwidować szkoły, a z drugiej kreuje się na ich obrońcę, jest dosyć ciekawym zagadnieniem. A może Wójt chciałby pozbyć się jednej czy drugiej szkoły, ale cudzymi rękoma, czyli poprzez Radę Gminy, jednocześnie udając, że walczy w ich obronie.  Byłby to polityczny majstersztyk. Nie udało się to za poprzedniej kadencji, nie wyszło mu to również w czasie obecnej kadencji. A Rada Gminy no cóż -patrzy na sytuację szeroko otwartymi oczami nie podejmując stanowiska w tej sprawie.Może kolejna kadencja  zakończy się „sukcesem” w tym temacie.

Co do samego faktu likwidacji szkoły w Węgrach. Rada Gminy jak i mieszkańcy są w tym miejscu podzieleni. Z jednej strony faktycznie szkoła jest mało rentowna (tylko czy zawsze to jest dobry miernik?), o ile można tak mówić w stosunku do jakiejkolwiek szkoły.

Gmina dopłaca ze swojego budżetu w przeliczeniu na każde dziecko o wiele więcej niż w innych placówkach. Z drugiej strony decyzji sprzeciwiają się lokalni działacze i rodzice, którzy wybrali to miejsce, jako miejsce edukacji swoich pociech. Brak określenia kierunku, w którym ma iść zarówno szkoła jak i gmina, powoduje, że jest ona dużym obciążeniem dla Gminy, a jednocześnie, jest niedofinansowana, biorąc pod uwagę stan budynku i wyposażenia.

A może jest to powolne wygaszanie jej działalności i czekanie na decyzję sanepidu o jej zamknięciu.

Czy faktycznie brakuje pieniędzy? Czy faktycznie Gmina Żórawina to biedna gmina? W mojej ocenie -NIE… Bardziej skłaniam się do pytania- na co wydawane są tzw. środki inwestycyjne, które zabezpiecza budżet? Jakie są priorytety?

Skoro stać nas na budowę świetlicy za 1,5 miliona złotych w małej wiosce…